10 sie 2019

Od Vanitasa CD Phanthoma

Stałem przez dłuższą chwilę w przejściu do głębi jaskini. Przyglądałem się, jak pegaz oddala się i z każdą sekundą jego sylwetka zanika między chmurami. Znów zostałem sam, ale nie narzekałem na to. Towarzystwo Phanthoma zawsze mi pasowało. Nie odzywaliśmy się do siebie zbyt wiele, ale jak był jakiś ciekawszy bądź ważniejszy temat do rozmów, to potrafiliśmy wymienić między sobą kilka zdań. Odwróciłem się i na powrót znalazłem się na środku groty, a wokół mnie piętrzyły się stosy roślin. Wbiłem spojrzenie w niedawno co uzbieraną Cykorię Podróżnika. Nie pamiętałem już, czy podziękowałem ogierowi za pomoc, jednak byłem pewny, że na pewno dostrzegł moją wdzięczność. Nie sądzę, by w najbliższym czasie ktokolwiek potrzebował mojej pomocy. Póki co, nikt nie wpadał w ogromne choroby, a drobne rany szło łatwo uleczyć.  Moją umiejętnością, jaką jest telekineza poprzenosiłem wszystko i ułożyłem w inny sposób. Sam nie wiem, czy zrobiłem to z nudów czy też mojej duszy perfekcjonisty stary układ nie pasował. Teraz na nowo panował tu porządek, a wszystkie rośliny były posegregowane. Wyjrzałem przez otwór jaskini.  Okolicę ogarnął mrok, a moje oczy nie były w stanie dostrzec niczego.  Zazwyczaj księżyc oświetlał większą część terenu, lecz tej nocy, przysłaniały go chmury. Westchnąłem lekko i wycofałem się do swojego schronienia. Chociaż nie byłem zmęczony, postanowiłem pójść już spać. Obudzę się wcześniej, dzięki czemu będę mógł więcej zrobić za dnia, kiedy to słońce będzie górować na niebie. Ułożyłem się wygodnie niedaleko wejścia i schyliłem łeb. Zmrużyłem oczy i leżałem tak przez dłuższą chwilę, póki nie zapadłem w sen.
*********** 
Usłyszałem głośny huk i od razu po przebudzeniu podniosłem powieki. Gwałtownie poderwałem się do góry. Co to był za dźwięk? Wydawał mi się znajomy, ale wciąż nie byłem w stanie określić, czym on jest. Wyszedłem z jaskini. Był środek nocy, jednak  chmury nie przysłaniały już księżyca i było widać o wiele więcej. Do moich uszu dobiegł kolejny dźwięk, ten sam. Stanąłem w miejscu i zacząłem szybko analizować, co powinienem zrobić. Odgłosy nie brzmiały na przyjazne. Postanowiłem przejść się do źródła huku. Nigdy nie wiadomo, czy ktoś ze stada nie przebywał w pobliżu i nie stała mu się krzywda. Ruszyłem przed siebie żwawym krokiem, co chwilę rozglądając się dookoła. Niespodziewanie coś zaszeleściło w krzakach obok. Zatrzymałem się, a spomiędzy roślin wyłonił się znany mi ogier. 
 - Phanthom? – mruknąłem z niedowierzeniem – Co ty tu robisz? – spytałem.
  - Zapewne to samo co ty – odparł – Idę zbadać przyczynę tych głośnych dźwięków. 
Skinąłem głową, potwierdzając ten sam cel. Skoro byliśmy już razem, nie było powodu, aby razem nie odkryć źródła dziwnych odgłosów. Gdy tylko zaczęliśmy iść, rozległa się kolejna seria huków. Z każdą sekundą byliśmy coraz bliżej. W pewnym momencie dostrzegłem jarzące się płomienie ognia i pojąłem, że już dawno przekroczyliśmy granice stada. Chociaż oboje stanęliśmy, wiedzieliśmy już wszystko. Wokół rozpalone ogniska biegała grupka ludzi, strzelająca dookoła swoimi dziwnymi urządzeniami.
 - Raczej nie powinniśmy się do nich zbliżać – zacząłem – Są daleko od terenów stada, nie stanowią na razie zagrożenia. Choć zawsze mogą się dostać bliżej – westchnąłem.

Phanthom?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz