10 sie 2019

Od April CD Aviany (do Vanitasa)

Gdy Aviana weszła w ciało ptaka i zobaczyłam, jak jej ciało bezwładnie leży na ziemi, poczułam dziwny niepokój i ciarki przechodzące mi po ciele. Czułam, że to nie skończy się dobrze, ale wierzyłam w nią. Popatrzyłam w stronę ptaka, który z każdą sekundę oddalał się coraz bardziej i w duszy modliłam się, żeby Avianie nic się nie stało. Po paru niesamowicie dłużących się minutach znowu ujrzałam latającego osobnika, który zmierzał w moją stronę. Uśmiechnęłam się i odetchnęłam z ulgą, że wszystko jest w porządku. Jednak nie powinno się chwalić dnia przed zachodem słońca - przekonałam się o tym po chwili, gdy ptak wylądował obok swojego ciała i nagle zaczął nerwowo ćwierkać i wymachiwać skrzydłami. Wtedy zrozumiałam co się dzieje. Oczy rozszerzyły mi się z paniki, a oddech przyśpieszył.
-O nie - wydukałam - Aviana, tylko nie mów mi, że nie możesz wrócić do swojego ciała. Co teraz? Co teraz zrobimy? - spytałam.
Wydawała się być równie zdenerwowana i spanikowana jak ja, gdyż nie przestawała ćwierkać i skrzeczeć. Świetnie, do tego nie miałyśmy jak się porozumieć. Sfrustrowana zaczęłam chodzić w kółko po jaskini, nie wiedząc co robić. Mój wzrok wędrował między bezwładnym ciałem leżącym na ziemi a spanikowaną ptaszyną.
-Okej, okej, musimy się uspokoić - powiedziałam i wypuściłam powietrze z płuc - Chyba mam pomysł.
Na moje słowa ptak trochę się opanował i przydreptał bliżej mnie, tak jakby mówił mi, że chcę usłyszeć mój plan.
-Powinniśmy znaleźć kogoś, kto umie rozmawiać ze zwierzętami - odparłam - Chodźmy. Chyba wiem, do kogo możemy się zwrócić.
Już chciałam zacząć iść, gdy nagle przypomniałam sobie o jej ciele. Nie mogłyśmy go tak po prostu tutaj zostawić. Spojrzałam się na ptaka i po chwili namysłu powiedziałam:
-Hej, ty zostaniesz, a ja sprowadzę pomoc, okej? Spokojnie, nic ci się nie stanie.
Nie wyglądała na zbyt przekonaną, ale nie miałam innego pomysłu. Nie chciałam jej tam zostawiać samej, ale nie było innego wyjścia. Postanowiłam szybko znaleźć Laisreana. Dopiero dołączył do stada, ale wiedziałam, że jego pomoc będzie niezbędna, gdyż potrafił rozmawiać ze zwierzętami. Skierowałam się w stronę Lasu Świetlików, gdyż ogier przesiadywał tam całe dnie. Po paru minutach biegania po lesie w kółko, w końcu go ujrzałam. Odetchnęłam i zbliżyłam się do niego.
-Laisrean? - odezwałam się niepewnie.
Ogier odwrócił się w moją stronę i zlustrował mnie spojrzeniem. Musiał wyczuć mój niepokój, gdyż przez chwilę wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć. Lekko zdenerwowana zaczęłam mówić mu o zaistniałej sytuacji. Przez cały czas słuchał mnie uważnie i ani razu mi nie przerwał. Gdy skończyłam, wyglądał na zamyślonego.
-W takiej sytuacji potrzeba szybkiej reakcji, więc nie zwlekajmy - powiedział.
Szybko zaprowadziłam ogiera do jaskini i kamień spadł mi z serca, gdy zobaczyłam, że ptakowi (to znaczy Avianie) i jej ciału nic nie jest.
-To jest Laisrean - wskazałam łbem na ogiera - Dołączył do stada niedawno, ale nie miałam okazji ci go przedstawić. Ale teraz to nieważne. Jest tu ze mną, gdyż umie rozmawiać ze zwierzętami-oznajmiłam.
Wtedy ptaszyna zaczęła ćwierkać, a Laisrean uważnie jej słuchał. Po chwili odwrócił łeb w moją stronę i z obojętnym wyrazem twarzy zaczął mówić:
-Aviana powiada, że w trakcie pogoni wilka zaprowadziła go do Lasu Zguby, wprost w krzaków sidła i później już nie wiedziała jak wrócić do swojego ciała. Powinniśmy interweniować prędko, jeśli chcemy jej pomóc.
Przytaknęłam na jego słowa. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, co powinniśmy zrobić. Głowa już zaczęła mnie boleć od tego wszystkiego, ale wiedziałam, że musimy załatwić to jak najszybciej. Ona nie może utknąć w ciele ptaka na zawsze. Po chwili zastanowienia stwierdziłam, że dobrym pomysłem byłoby sprowadzenie Vanitasa. W końcu jest medykiem, powinien coś zdziałać.
-Hej, możecie zaczekać tu chwilę? Pójdę po Vanitasa - jest medykiem, może on będzie wiedział co się stało - stwierdziłam.
Zaczęłam biec. Moje nogi już trochę mnie bolały od tego całego biegania dzisiaj, no ale cóż, czego się nie robi dla mojej kuzynki. Po kilku minutach w końcu znalazłam się blisko jego schowka na zioła lecznicze. Zajrzałam do środka, ale ku mojemu zdziwieniu nie było go tam.
-Szlag. Akurat, kiedy go potrzebuję - westchnęłam.
Zrezygnowana odwróciłam się i wybiegłam z jaskini, szukać go dalej. Kilkanaście minut biegania po terenach na nic się zdało, gdyż nadal nigdzie go nie widziałam. Już chciałam się poddać, ale nie mogłam tego zrobić - tutaj na szali był los Aviany, więc poczęłam szukać dalej. W końcu znalazłam się przy Jeziorze Gai - i wtedy go spostrzegłam. Spokojnie sączył wodę ze źródła - nie chciałam mu przeszkadzać, ale nie miałam wyboru i podbiegłam do niego. Ogier spojrzał się na mnie zaciekawiony.
-Uff, tutaj jesteś. Szukałam cię wszędzie - powiedziałam.
-Byłem poza terenami w poszukiwaniu ziół, które były mi potrzebne do stworzenia leków, dopiero wróciłem. Wszystko w porządku? Nie wyglądasz zbyt dobrze - stwierdził zmartwiony.
Pokręciłam głową i utwierdziłam go w przekonaniu, że ze mną wszystko w porządku, lecz Aviana potrzebuje jego pomocy. Szybko opisałam całą sytuację. Vanitas wysłuchał mnie i wyglądał na zmartwionego.
-Nie jestem pewien, czy uda mi się cokolwiek zdziałać, ale spróbuję. Zaprowadź mnie do niej - powiedział.
Skinęłam głową i ruszyliśmy. Kilka minut później znaleźliśmy się w jaskini. Rzuciłam Laisreanowi i Avianie (nadal znajdującej się w ciele ptaka) przepraszające spojrzenie.
-Wybaczcie, to nie miało trwać tak długo - oznajmiłam - Ale to nieważne.
Vanitas tymczasem podszedł do ciała Aviany leżącego na ziemi i zaczął się mu przyglądać.
<Vanitas???>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz