14 sie 2019

Od Phanthoma cd. Mauer

Zamknąłem oczy i głęboko odetchnąłem. Po chwili poczułem się lżejszy, wiatr przestał muskać mą grzywę, a trawa dotykać mych kopyt. Nawet gdy machnąłem skrzydłami, drzewa nie stanowiły żadnego oporu. Otworzyłem oczy i ruszyłem przed siebie, na drzewo, po chwili przez nie przechodząc. Lubiłem moc Uśmiercania, mogłem się poczuć jak duch w czyśćcu, przechodziłem przed drzewa i nic nie mogło mnie dotknąć. Szkoda, że to zabiera dużo energii… ale trenować trzeba. Szedłem przez jakiś czas z zamkniętymi oczami, łamiąc prawa fizyki i przechodząc przez wszystko, co stanęło mi na drodze, w tym zwierzęta, które mnie nie widziały. Po nie całej godzinie byłem wyczerpany, a słońce schowało się za horyzontem, co oznaczało, że czas na odpoczynek, a tym bardziej po wyczerpującej mocy. Zatrzymałem się, zamknąłem oczy i na spokojnie wróciłem do ciała żywego i namacalnego. Zając, którzy był obok mnie, na moje nagłe pojawienie się, szybko uciekł do nory, a ja pomachałem skrzydłami. Zawsze po powrocie do ciała, przechodziły mnie ciarki i było mi dziwnie zimno. Zacząłem się kierować w moje ulubione miejsce do snu.
Kto by pomyślał, że było zajęte?
– Och, widzę, że tu już zajęte – stwierdziłem słabym głosem. Na moim miejscu leżała biała klacz, która była jednorożcem; przyznam, że był to ciekawy widok, w końcu nie byłem tu jedynym „odmieńcem”. W końcu otaczały mnie same konie ziemskie, to dziwne, kiedy jako jedyny masz skrzydła, chociaż dalej wierzę, że to się wkrótce zmieni.
– Nie, ja mogę sobie pójść dalej, wybacz – powiedziała i wstała, była mniej więcej mojego wzrostu, może trochę niższa. – Mam na imię Mauer, jestem tu nowa i nie miałam okazji poznać wszystkich – dodała. Rzeczywiście, nie znałem jej, ale czy chciałem poznawać konia o tej porze?
- Ja nazywam się Phanthom – przedstawiłem się, po czym położyłem się w miejscu, w którym stałem. Tu także był mech, więc nie narzekałem. - I nie musisz odchodzić, w końcu miejsce nie było podpisane – dodałem.
- Wyglądasz na zmęczone – stwierdziła, kładąc się na stare miejsce, naprzeciwko mnie.
- Trochę – przyznałem. - Trenowałem dość wyczerpującą moc – odpowiedziałem. To śmieszne, że kiedy jest się zmęczonym, można więcej powiedzieć, a tylko dlatego, że się nie ma sił na zastanawianie. Po prostu odpowiadasz, aby tylko twój rozmówca był usatysfakcjonowany z rozmowy i dał ci spokój.
- Rozumiem. To może jutro porozmawiamy – zaproponowała, na co skinąłem głową. Położyłem łeb wzdłuż ciała i zamknąłem oczy.
- Miłych snów – życzyłem.

<Mauer?>
Wiem, wyszło nijakie, się poprawię

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz