Bez większego wahania odpowiedziałem na zadane przez
klacz pytanie.
- Owszem,
nazbierałem sporą ilość podstawowych ziół, w razie jakiś nieprzyjemnych
wypadków – mruknąłem. Klacz skinęła głową, lekko się uśmiechając.
- Bardzo mnie
cieszy, że udało ci się tak szybko zaaklimatyzować w naszym stadzie – odezwała się.
Też mnie to radowało, aczkolwiek prócz April nie spotkałem jeszcze żadnego
konia. Nic dziwnego, skoro cały czas wpatrywałem się w ziemię, szukając nowych
okazów ziół medycznych. Parsknąłem sam na siebie. Powinienem zwracać większą uwagę na
otoczenie. Nie wiadomo, kiedy jakieś diabelstwo mnie zaatakuje. Skarciłem się i obiecałem sobie bardziej się
pilnować.
- Ile stado tak
poza tym liczy koni? – zapytałem.
- Wliczając nas,
piątka. Jest jeszcze moja doradczyni i dwójka ogierów – oświadczyła. Szybko to
przeanalizowałem. Nie jest nas wielu, ale jak na początki istnienia tego
tabunu, jest dobrze.
- Mam nadzieję, że
stado nie ma zbyt wielu wrogów – powiedziałem, rozmyślając, co by się stało,
gdyby na te tereny napadły istoty ze złymi zamiarami.
- Jak na razie jest ich brak, ale nigdy nie ma pewności,
czy ktoś nie kręci się w pobliżu – odparła.
Westchnąłem lekko, ta odpowiedź nie zadowalała mnie w pełni. Rozumiałem
jednak powagę sytuacji.
- Cóż, w razie co, zawsze można liczyć na moją pomoc
medyczną – odezwałem się, wbijając spojrzenie we własne kopyta, ubrudzone
błotem. Wstyd tak się prezentować przed przywódczynią. Zacząłem wycierać
brązową maź o trawę.
- Niezmiernie miło mi to słyszeć! – ucieszyła się April.
Doceniałem to, że szanuję i wierzy w moje możliwości. Wiedziałem, że przy
każdej możliwej okazji, muszę udowodnić, że nigdy nie zawiodę – Podziwiam twoje
zaangażowanie we własny zawód – dodała, podwyższając mi tym ego. Skinąłem w
podzięce łbem. Jako, iż skończyły nam się tematy do rozmów, byliśmy zmuszeni rozdzielić
się na jakiś czas. Idąc w drogę powrotną ku mojej niewielkiej jaskini, rozmyślałem nad tym, jakie muszą być
pozostałe konie. Przy okazji pochwyciłem w zęby kilka roślinek i doniosłem je
do mojego obecnego magazynu. Spędziłem tam większość dnia, a dopiero na wieczór
udałem się coś zjeść. Na swej drodze napotkałem April. Znów zdziwiło mnie, że
nie spotkałem jeszcze kogoś innego.
- Zaskakujące,
natrafiam tylko na ciebie – mruknąłem rozbawiony. Klacz zaśmiała się.
- Chętnie cię komuś
przedstawię – odparła.
- Dziękuję, ale na
razie chciałbym tylko zjeść. Zawsze potem można kogoś poznać – stwierdziłem.
April?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz