17 lip 2019

Od Vanitasa CD April

Bez większego wahania odpowiedziałem na zadane przez klacz pytanie.
 - Owszem, nazbierałem sporą ilość podstawowych ziół, w razie jakiś nieprzyjemnych wypadków – mruknąłem. Klacz skinęła głową, lekko się uśmiechając.
 - Bardzo mnie cieszy, że udało ci się tak szybko zaaklimatyzować w naszym stadzie – odezwała się. Też mnie to radowało, aczkolwiek prócz April nie spotkałem jeszcze żadnego konia. Nic dziwnego, skoro cały czas wpatrywałem się w ziemię, szukając nowych okazów ziół medycznych. Parsknąłem sam na siebie.  Powinienem zwracać większą uwagę na otoczenie. Nie wiadomo, kiedy jakieś diabelstwo mnie zaatakuje.  Skarciłem się i obiecałem sobie bardziej się pilnować.
 - Ile stado tak poza tym liczy koni? – zapytałem.
 - Wliczając nas, piątka. Jest jeszcze moja doradczyni i dwójka ogierów – oświadczyła. Szybko to przeanalizowałem. Nie jest nas wielu, ale jak na początki istnienia tego tabunu, jest dobrze.
 - Mam nadzieję, że stado nie ma zbyt wielu wrogów – powiedziałem, rozmyślając, co by się stało, gdyby na te tereny napadły istoty ze złymi zamiarami.
- Jak na razie jest ich brak, ale nigdy nie ma pewności, czy ktoś nie kręci się w pobliżu – odparła.  Westchnąłem lekko, ta odpowiedź nie zadowalała mnie w pełni. Rozumiałem jednak powagę sytuacji.
- Cóż, w razie co, zawsze można liczyć na moją pomoc medyczną – odezwałem się, wbijając spojrzenie we własne kopyta, ubrudzone błotem. Wstyd tak się prezentować przed przywódczynią. Zacząłem wycierać brązową maź o trawę.
- Niezmiernie miło mi to słyszeć! – ucieszyła się April. Doceniałem to, że szanuję i wierzy w moje możliwości. Wiedziałem, że przy każdej możliwej okazji, muszę udowodnić, że nigdy nie zawiodę – Podziwiam twoje zaangażowanie we własny zawód – dodała, podwyższając mi tym ego. Skinąłem w podzięce łbem. Jako, iż skończyły nam się tematy do rozmów, byliśmy zmuszeni rozdzielić się na jakiś czas. Idąc w drogę powrotną ku mojej niewielkiej jaskini,  rozmyślałem nad tym, jakie muszą być pozostałe konie. Przy okazji pochwyciłem w zęby kilka roślinek i doniosłem je do mojego obecnego magazynu. Spędziłem tam większość dnia, a dopiero na wieczór udałem się coś zjeść. Na swej drodze napotkałem April. Znów zdziwiło mnie, że nie spotkałem jeszcze kogoś innego.
 - Zaskakujące, natrafiam tylko na ciebie – mruknąłem rozbawiony. Klacz zaśmiała się.
 - Chętnie cię komuś przedstawię –  odparła.
 - Dziękuję, ale na razie chciałbym tylko zjeść. Zawsze potem można kogoś poznać – stwierdziłem.

April?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz