Gdy dotarliśmy nad jezioro Gai, postanowiliśmy ugasić swoje pragnienie. Ogier w spokoju i ciszy zaczął pić chłodną wodę, a ja przystanęłam za nim, obserwując go uważnie. W mojej głowie wciąż tańczyły ze sobą pytania na temat jego osoby i tego przez co musiał przechodzić wcześniej. Urodziłam się i wychowałam w stadzie, dlatego nigdy nie miałam okazji zasmakować typowo dzikiego życia. Szukać dzień za dniem nowego miejsca na wypoczynek, aby zaraz po tym wyruszyć w dalszą drogę. Martwić się o wszystko co mogłoby zaatakować i w najgorszym wypadku zabić, czy zabrać do niewoli i torturować do końca dni... Nie wiem jak to jest, nawet nie wiem czy ogier od zawsze żył bez stada. Jednak byłam pewna tego, że musiał dłużej lub krócej wędrować sam, nim dotarł do tego miejsca. Pragnęłam szczerze z serca aby ogier czuł się tutaj bezpieczny i akceptowany, by mógł widzieć w nas rodzinę.
Powolnym krokiem zbliżyłam się do Phanthoma i usiadłam w pobliżu, tak aby mógł mieć mnie w zasięgu wzroku. Uniosłam delikatnie łeb do góry i przymknęłam oczy.
- Wiesz... Naprawdę cieszę się, że postanowiłeś do nas dołączyć. Niesamowicie martwiłam się czy April da sobie radę ze stadem, nawet nie było gwarancji, że ktokolwiek do nas dołączy. A jednak jesteś tutaj i bez większego zawahania zgodziłeś się. Chcę abyś wiedział, że to naprawdę dla nas wiele znaczy, dla mnie. Widziałam jak April była szczęśliwa gdy Ciebie przyprowadziła. - przerwałam, przenosząc już otwarte oczy na ogiera. Dopiero w tym momencie zorientowałam się, że wpatrywał się we mnie w ciszy. Uśmiechnęłam się tylko łagodnie w odpowiedzi. - Dziękuję ci Phanthom. - zaraz po wypowiedzeniu ostatnich słów podniosłam się pośpiesznie i wzięłam głęboki wdech, czując jak nabieram sił. - No nic, chodźmy już. Zaczyna robić się ciemno, nie chcę żeby April się o nas jeszcze martwiła. - od razu ruszyłam wtedy w stronę głównej polany, gdzie najprawdopodobniej przebywała obecnie klacz. Ogier ruszył zaraz za mną, a ja pogrążona w myślach, wbiłam swój wzrok w dal, nie uważając zbytnio już na drogę. W tym momencie byłam szczęśliwa i pełna nadziei.
Po kilku dłuższych minutach dotarliśmy w końcu na polanę, gdzie ujrzałam z daleka April. Podbiegłam do niej radośnie i przywitałam się z nią. Nie czekałam długo, kiedy i Phanthom podszedł do nas, a ja tylko oznajmiłam, że idę już spać i pożegnałam się z nimi, udając się do swojej jaskini.
< Phanthom? Albo April? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz