12 lip 2019

Od Aviany CD April

Delikatne promyki słońca przyjemnie ogrzewały moją skórę, co spowodowało nad wyraz przyjemną dla mnie pobudkę. Ziewnęłam tylko i rozprostowałam leniwie wszystkie kości, orientując się po chwili, że April wciąż drzemała sobie tuż obok mnie. Delikatnie uśmiechnęłam się pod nosem na widok spokojnie oddychającej klaczy i postanowiłam nie wstawać, aby przypadkiem jej nie obudzić.
Po kilku minutach zaczynałam odczuwać znudzenie i miałam szczerą ochotę już wstać, jednak wciąż nie miałam serca by to zrobić. Westchnęłam więc tylko ciężko i położyłam się wygodnie. Wzięłam głęboki wdech, skupiając się dokładnie na ptaku który skakał z gałązki na gałązkę, niedaleko nas. Moje ciało przeszedł delikatny dreszcz, jakby odrobina prądu właśnie przepłynęła mi szybko w żyłach, a ja już po chwili obserwowałam swoje ciało z drzewa na którym jeszcze niedawno był skupiony mój wzrok. Zaczęłam trzepotać małymi skrzydełkami ptaszka w którego ciało się wkradłam i wzbiłam się w powietrze. Szybowałam wśród chmur, a chłodny wiatr, przyjemnie muskał moje piórka. Latanie było jednym z moich ulubionych zajęć, ale nigdy nie mogłam zostawać w ciele ptaka zbyt długo. Bałam się, że jeżeli zostanę choć odrobinę dłużej, zbyt bardzo pokocham to uczucie i już nie będę chciała wrócić, a wtedy nawet April nie będzie w stanie przywrócić mnie na ziemię.
Nim postanowiłam wrócić do swojego ciała, zrobiłam jeszcze kilka okrążeń wokół miejsca gdzie przebywałyśmy, aby upewnić się, że nie ma tu żadnych nieproszonych gości. Gdy mogłam ze spokojem opuścić podniebny świat, wylądowałam spokojnie na jednym z drzew i napięłam wszystkie mięśnie, a przyjemny prąd ponownie zawitał w moich żyłach.
Zamrugałam kilka razy będąc już w swoim ciele, a moje oczy z mlecznej bieli wróciły do normalnego koloru. Gdy wróciła mi ostrość spostrzegłam się, że tuż przede mną siedziała nachylona klacz, dokładnie mi się przyglądając. Wystraszona odskoczyłam do tyłu, wywracając się niezdarnie, co wywołało u starszej tylko śmiech.
- Hej, wystraszyłaś mnie! Myślałam, że jeszcze śpisz! - rzuciłam otrzepując się z wszystkiego co zdążyło osiąść się na mojej skórze.
- Spałam, ale już się obudziłam. Powiedz mi, jak ty to robisz?
- Ale co?
- Przejmujesz kontrolę nad innym zwierzęciem, to przerażające kiedy twoje oczy stają się takie całe białe... Zupełnie jakbyś była martwa... - April wykrzywiła dziwnie twarz, potrząsając zaraz głową na boki. - To naprawdę okropne.
- Okropne czy nie, sprawdziłam już okolicę i wszystko jest w porządku. Pora coś zjeść! - wyrzuciłam radośnie z szerokim uśmiechem. - A właśnie...tak się zastanawiałam ostatnio... Zawsze uczono nas, że przywódca stada powinien mieć partnera który będzie go wspierał i razem z nim rządził. Ty nie masz nikogo... ekhem, droga April, jaki jest twój ideał ogiera? - zapytałam szczerząc się jak głupi do sera. Sama nie wiedziałam skąd pojawiło się u mnie takie pytanie, jednak skoro już padło, dobrze byłoby usłyszeć odpowiedź. Klacz wyglądała na wyraźnie zaskoczoną i zmieszaną, biła się z myślami i dopiero po chwili zaczęła mówić.

< April~? Nie miałam pojęcia co mogę napisać więc postanowiłam w końcu jakoś użyć tych swoich mocy i wykorzystać je jako deskę ratunku c: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz