Już nie pamiętam, od jak długo tak galopuje i szukam swojego miejsca. To, co mnie rozdzieliło z poprzednim stadem, niech zostanie głęboko ukryte w mojej pamięci. Mój przyjaciel Surm, który jest orłem lata nade mną i mnie pilnuje, ostrzega. Za niedługo opadnę z sił i będę musiał odpocząć. Dobiegam do jeziora na nieznanych mi terenach, pewnie nie zagoszczę tu długo jak w każdym innym miejscu, lecz muszę przyznać bardzo tu ładnie. Właśnie napiłem się zimnej wody, gdy słyszę, jak Surm przysiada na pobliskim drzewie. Rozglądam się jeszcze czy nikogo w pobliżu nie ma, abym mógł skorzystać z soczystej trawy na polanie i posilić się do dalszej drogi. Ufam Surmowi, że mnie ostrzeże przed niebezpieczeństwem, gdy ja będę odpoczywał. Gdy się położyłem, skubiąc pobliską trawę, znowu dopadły mnie demony przeszłości, walka, uciekające stado, płacz źrebaków, szukających swoich mam, jednak w tej wizji stoję i nic nie robię. Kopyta jak by były przyklejone do ziemi i nie mogę się ruszać, już miałem nawoływać swoich walczących pomocników, gdy usłyszałem krzyk Surma. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że to tylko znowu koszmar. Jednak Surm znów nawoływał, co oznaczało, że ktoś tu jest. Wstałem, aby się rozglądnąć gotowy do walki, jednak nikogo nie zauważyłem, galopem pobiegłem do pobliskiego lasu, aby schować się za drzewem i niepostrzeżenie zaatakować wroga. Wyjrzałem zza drzewa, obserwując okolice i nagle podbiegła do jeziora piękna klacz. Nie widziałem od dawna konia na nieznanych terenach. Klacz rozglądała się na około, jednak nie mogła mnie zauważyć pomiędzy drzewami. Pomyślałem, że może być tu więcej koni, przecież klacz sama by nie chodziła po terenach, wyglądała jak by, nad czymś myślała i chciała od wszystkiego uciec. Podjadała trawę, piła z jeziora pomyślałem, że nie będę jej przeszkadzać i sobie pójdę, jednak Surm zaczął znowu głośno skrzeczeć, co zdradziło mą osobę.
<April>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz