2 lip 2019

Od April

Ten dzień praktycznie niczym nie różnił się od pozostałych. Jak co dzień, postanowiłam udać się na krótki patrol terenów. Spacer umilały mi ptaki, które radośnie śpiewały w koronach drzew i od czasu do czasu przelatywały zaraz nad moją głową. Z uśmiechem podziwiałam piękno kwiatów porastających drogę, którą przemierzałam, jednak uśmiech znikł wraz z głośnym dźwiękiem jaki usłyszałam. Donośny głos zdawał się być przepełniony bólem, więc zmartwiona zdecydowałam się iść w jego kierunku. Wtem, zdziwiona spostrzegłam jelenia. Leżał bezradnie na trawie i od czasu do czasu wołał o pomoc. Jego noga nie wyglądała dobrze, bowiem widoczna na niej była sporych rozmiarów rana, z której zaczęło sączyć się bardzo dużo krwi. Wiedziałam, że jeżeli jak najszybciej nie udzielę pomocy rannemu zwierzęciu, umrze on z utraty krwi, więc szybko wzięłam się do pracy. Podeszłam bliżej jelenia, a on zaczął niespokojnie ruszać nogami. Próbując uspokoić zestresowane zwierzę, wytworzyłam wokół siebie aurę, która miała wpłynąć pozytywnie na nastrój rannego. Ku mojemu zadowoleniu, zadziałało, gdyż już po krótkiej chwili jeleń przestał wierzgać nogami. Zwróciłam swój wzrok ku ranie i skupiłam na niej całą swoją moc. Już po chwili zaczęła się zasklepiać, lecz jej rozmiar doprowadził do wyczerpania mojej energii. Przynajmniej jeleń poczuł się lepiej, gdyż już po paru sekundach wstał. Przez chwilę popatrzył się na mnie, tak jakby chciał podziękować za udzieloną mu pomoc, po czym ruszył w stronę lasu. Uśmiechnęłam się do siebie, lecz radość szybko przerodziła się w grymas, gdy zaczęło kręcić mi się w głowie. Aby odzyskać trochę sił, udałam się do pobliskiego jeziora. Podeszłam do brzegu, schyliłam głowę i wzięłam parę łyków wody. Na szczęście woda sprawiła, że poczułam się trochę lepiej, jednak stwierdziłam, że przyda mi się trochę odpoczynku na polanie. Nawet nie poczułam, gdy moje oczy się zamknęły i odpłynęłam do krainy snów.
Gdy się obudziłam, czułam już, że cała moja energia do mnie wróciła. Miałam zamiar znaleźć Avianę, by trochę z nią porozmawiać, ale moją uwagę przykuło zupełnie coś innego. W oddali spostrzegłam sylwetkę innego konia. Nieznajomy kierował się do lasu i już powoli znikał między drzewami. Nie wiedząc z kim mam do czynienia, postanowiłam podążyć za nieznanym koniem. Pobiegłam w stronę lasu i gdy byłam już blisko, starałam się być najciszej jak mogłam. Wtedy zdałam sobie też sprawę z tego, że nie był to zwykły koń, lecz pegaz. Ostrożnie szłam za nim, gdy nagle nadepnęłam na gałązkę. Oczywiście głośny dźwięk jaki wydała łamiąc się, sprawił, że nieznajomy odwrócił się i mnie zauważył.
No cóż. 
Nigdy nie powiedziałam, że skradanie się jest moją mocną stroną.

<Phanthom? ^-^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz