Czekałem, aż wszyscy zasną. Dobrze, że nie potrzebuje dużo snu, jeszcze poszedłem do strumyka, aby ugasić pragnienie i wróciłem pod drzewo, gdzie odpoczywał Surm, aby też się położyć. Obudziłem się, wstałem i oglądnąłem się. Wszyscy jeszcze spali, więc podszedłem cicho do strumyka, gdzie się napiłem. Rozejrzałem się jeszcze raz i gdy upewniłem się, że wszyscy śpią, galopem popędziłem byle dalej od nich i w biegu zamieniłem się w ogromnego wilka. Surm wiedząc, co będę robił, od razu poszybował w górę, aby oglądać czy nikt się nie zbliża. Nikt nie może poznać tej tajemnicy, ponieważ zaczęłyby się pytania, Jak to? Kim jesteś? Ehh, męczące. Pobiegłem szybko przed siebie, znowu przed oczy wrócił mi obraz przeszłości. Ludzie, chcący zabrać dzikie konie na swoje widowiska, zaczaili się na nas wieczorem, źrebaki zaczęły uciekać, a klacze zaczęły ich szukać. Niestety trawa była sucha i człowiek podpalił nasze tereny. Wszędzie krzyki, płacze. Niestety nie mogłem uratować wszystkich a moi pobratymcy? Ehh, niektórzy złapani, a niektórzy zginęli w pożarze. Przyspieszyłem i biegłem jak szalony, biegłem tak oślepiony przeszłością, że nawet nie zauważyłem, kiedy dobiegłem na górzyste tereny. Zwolniłem i zacząłem wspinać się na szczyt gór, a na jednym z nich rosło dziwnie samotne drzewo. Przysiadłem obok drzewa i oglądnąłem się, tereny były piękne wszystko widać, aż chciałoby się przebiec każdy teren, aby podziwiać piękno. Widząc, że księżyc wysoko wisi nad łbem, zawyłem raz, drugi, ehh jak ja to lubię. Gdy chwilę posiedziałem i uspokoiłem tętno, ruszyłem w drogę powrotną, aby stado nie zauważyło, że mnie nie ma. Dobiegłem do Lasu Zguby, chciałbym się tam wybrać i zobaczyć co tam jest, jednak nie mam już na to tej nocy czasu, więc ruszyłem dalej do lasu pełnego świetlików, przystanąłem i chlipałem wodę, a świetliki krążyły koło mnie. Nagle usłyszałem, że ktoś leci, ale było to za duże na Surma. Wtedy usłyszałem skrzek Surma i usłyszałem, jak schodzi ostro w dół. Zmieniłem się szybko w normalnego konia i zacząłem galopować pomiędzy drzewami. Surm doleciał za mną i nagle pokazał się Tom.
<Phantom?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz