16 wrz 2019

Od Alicji CD. Vanitasa


- Cóż, stoisz właśnie na terenach stada Silver Moon. Zamieszkuje ono te tereny od trochę już dłuższego czasu - wytłumaczył mi ogier. - Jeśli chciałabyś wiedzieć więcej, mogę... zaprowadzić cię do przywódcy - dodał. 
Stałam jak wryta, nie wiedząc co zrobić. Dołączyć do stada, znowu? Czy miałabym gwarancję, że nie odrzuci mnie jak poprzednie? 
 - A myślisz, że przyjęłaby do stada kogoś takiego jak ja? - spytałam po chwili. 
Ogier lekko przechylił łeb.
 - Co masz na myśli, używając tego sformułowania? Jeśli masz czyste intencje i naprawdę chcesz tu dołączyć, to nie widzę żadnego problemu - stwierdził. - Wpierw jednak warto by było się przedstawić. Jestem Vanitas. Pełnię w stadzie rolę medyka, więc w razie wypadków służę pomocom. A jak brzmi twe imię?
 - Alicja - odparłam. - W takim razie, zaprowadzisz mnie do przywódczyni?
Vanitas zgodził się, więc ruszyłam za nim w nieznanym mi kierunku. Po drodze nie rozmawiałam z ogierem, bo byłam skupiona na obserwacji otoczenia. Szliśmy już dosyć długo, a byłam niemalże pewna, że tereny stada skrywają jeszcze więcej ciekawych miejsc.
W pewnym momencie, na pewnej ślicznej polanie pełnej kwiatów zauważyłam w oddali pewną jasną klacz, dosyć krępej budowy. Kiedy nas zobaczyła, podeszła bliżej i spojrzała na mnie z zainteresowaniem.
 - Któż to jest? - zapytała Vanitasa.
 - Przedstawiła się jako Alicja. - odparł ogier. - Chce się dowiedzieć czegoś o stadzie.
Wstrząsnęłam grzywą, odrobinę zdenerwowana, że ktoś mnie przedstawia, podczas gdy doskonale umiem zrobić to sama. Nie wiedziałam jednak zbytnio, co dodać, więc tylko pokiwałam głową, kiedy klacz - chyba przywódczyni - ponownie zwróciła na mnie oczy.
- A więc ja jestem April, a to jest stado Silver Moon, znajdujące się na terenach Seranii - zaczęła, po czym nagle przybrała nieco niepewny wyraz pyska. - A... Chciałabyś dołączyć?
Z początku chciałam zapytać, czy według niej jestem kompetentna, ale przypomniałam sobie co mówił Vanitas.
- Jeśli... Jeśli mogę - odparłam wreszcie, choć nadal miałam wątpliwości. Oni jeszcze nie poznali mnie z tej "ognistej" strony, według niektórych gorszej. Jeśli dowiedzą się, że mają w stadzie klacz, która potrafi w ciągu chwili spalić konia żywcem, czy pozwolą mi tu zostać? 
Z rozmyślań wyrwała mnie April, która bacznie mi się przyglądała.
- Wszystko w porządku? - zapytała. - Zdaje mi się, że się nad czymś wahasz.
Uniosłam łeb. Mam jej powiedzieć? No nic, prędzej czy później się dowie, więc może lepiej ostrzec ją od razu.
- Bo ja... Nie jestem zwykłym koniem - wyjaśniłam.
- Tak jak większość z nas - odparł Vanitas, który do tej pory stał cicho.
Wlepiłam w niego swe ślepia, nie do końca wiedząc, co ma na myśli.
- To znaczy? - spytałam.
- No cóż... Mamy swoje moce i szczególne umiejętności, niektórzy mają też odmienny wygląd...
- Naprawdę? - zdziwiłam się. - Czyli nie byłabym tutaj żadnym... Odmieńcem? 
- Każdy z nas jest inny, ale wszyscy jesteśmy jednym stadem - wyjaśniła przywódczyni. - Jeśli nie masz złych zamiarów, przyjmiemy cię bez względu na twoje inności.
Przymknęłam na chwilę oczy. Głos April był pełen spokoju i mądrości. 
- W moim poprzednim stadzie było trochę inaczej - powiedziałam.
Klacz zerknęła na mnie z pewnego rodzaju troską. 
- Tak czy inaczej, pora zapomnieć o przeszłości. Od teraz twoim stadem jest Silver Moon, więc powinnaś poznać tutejsze tereny.
Uśmiechnęłam się lekko. Tereny są tu cudowne, bez dwóch zdań. Chętnie więc zobaczyła bym je bardziej... Z bliska?
- Vanitas, jeśli nie masz nic do roboty, może oprowadziłbyś Alicję po Seranii? - spytała przywódczyni.

Vanitas, może April?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz