-Aviana! Zatrzymaj się! - zaczęłam ją gonić, wiedząc, że i tak nie mam szans. Jak niby miałam dogonić ptaka?
Na szczęście spostrzegłam Phanthoma, latającego spokojnie po niebie. Ogier doskonale wiedział o stanie Aviany (właściwie to wszystkie konie ze stada wiedziały, na wszelki wypadek) i po moich zdesperowanych krzykach najwyraźniej zrozumiał co się dzieje. Podleciał blisko ptaka i złapał niewielkie zwierzątko w swoje ciężkie kopyta, lecąc w moją stronę. Odetchnęłam z ulgą, lecz nie trwało to długo, gdy spostrzegłam, jak Tom wypuszcza ptaka. Prawie spanikowałam, gdy dotarło do mnie, że Aviana próbuje teraz uzyskać kontrolę nad pegazem. Na szczęście Tom szybko wywalczył sobie władzę nad własnym ciałem i zobaczyłam, jak kara klacz podnosi głowę z ziemi i zaczyna rozglądać się wokół zdezorientowana. Phanthom zaczął lecieć w moją stronę, a wtedy zauważyłam, jak Aviana wpatruje się w ciało ptaka leżące na ziemi i próbuje się do niego przyczołgać.
-Oczy! Zakryj jej oczy! - krzyknęłam do ogiera, który znajdował się już na ziemi.
Pegaz podniósł z ziemi liść, którym już po chwili zakryliśmy oczy klaczy. W tym momencie miałam tysiące myśli w swojej głowie, zastanawiając się nad tym co powinnam zrobić dalej. Musieliśmy działać szybko. Powaliliśmy klacz na ziemię i położyłam jedno kopyto na jej brzuchu, by utrzymać ją w miejscu.
-Idź po Vanitasa i Mauer! Ja ją przypilnuję - rozkazałam Phanthomowi.
Kiwnął głową i poszybował w górę. Aviana nieoczekiwanie zaczęła się śmiać, ale po chwili zaczęła się dusić i kaszleć. Ucichła, a ja coraz bardziej zmartwiona stanem kuzynki czekałam na pomoc. Te parę minut ciągnęło się w nieskończoność, ale odetchnęłam z ulgą, gdy ujrzałam biegnących w moją stronę Mauer oraz Vanitasa. Ogier wepchnął leżącej klaczy coś do pyska i po chwili poczułam, jak mięśnie Aviany się rozluźniają.
-To sprawi, że zaśnie - wyjaśnił medyk, a stojąca przy nim klacz tylko przytaknęła.
Z niewielką pomocą Phanthoma udało nam się przemieścić moją kuzynkę do jaskini Vanitasa, gdzie medyk przygotował napar, który miał zablokować moce klaczy na czas nieokreślony, dopóki jej nie wyleczymy. Serce łamało mi się z powodu naszych drastycznych metod, ale wiedziałam, że to nieuniknione. Naszym planem było całkowite wyleczenie i terapia Aviany, ale czy się uda i ile czasu to zajmie? Nikt tego nie wiedział, ale wierzyłam w naszych medyków i miałam nadzieję, że uda im się coś zdziałać. W jaskini Vanitasa spędziłam noc, pilnując klaczy. Rano obudziłam się wcześnie i zaczęłam wpatrywać się w nią, tysiąc myśli napłynęły do mojej głowy. Moje rozmyślania zostały przerwane, gdy zobaczyłam, że Aviana obudziła się i spoglądała na mnie.
-Aviana? Jak się czujesz? - spytałam, uśmiechając się.
Jednak ona spojrzała się na mnie spod byka i odwróciła wzrok, nie odpowiadając mi. Poczułam ciężkie uczucie winy w swoim sercu, ale wierzyłam, że w końcu wróci do siebie. Bolało mnie to, w jaki sposób się zachowywała. Wzrok mojej kuzynki niemal natychmiastowo powędrował w stronę ptaków, które wleciały do jaskini. W skupieniu obserwowałam ją. Widziałam, że próbuje użyć swej mocy i odetchnęłam z ulgą, kiedy jej się nie udało. Napar Vanitasa zadziałał. Jednak klacz wydawała się załamana, w jej oczach zaszkliły się łzy. Westchnęłam ciężko, ale uśmiechnęłam się, gdy spostrzegłam medyka wchodzącego do jaskini.
-Zadziałało - powiedziałam - Co teraz? Co teraz zrobimy? - spytałam.
<Aviana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz