- Nie ma w stadzie przypadkiem kogoś, kto mógłby zniszczyć to swoją mocą? - zapytałem.
- Wydaje mi się, że ktoś powinien mieć takie zdolności, jednak nie jestem w stanie wskazać ci teraz kto - zmrużyła na moment oczy. Zapewne skupiła się i starała odnaleźć odpowiedź na zadane przeze mnie pytanie - Nie. Całkowicie zapomniałam. Musielibyśmy popytać każdego, a pozostawienie tu pułapki samej nie jest dobrym rozwiązaniem - stwierdziła, spoglądając na narzędzie wszelkiej zbrodni. W duchu przyznałem jej rację.
- Mogę z tym chodzić przez jakiś czas, jednak dobrze byłoby ustalić, kogo z pewnością o to nie pytać. Jestem pewien, że Laisrean nie ma potrzebnej nam zdolności - wyjaśniłem. Na pysku April pojawił się niewielki grymas połączony ze smutkiem.
- Aviana też nie ma tego typu umiejętności - westchnęła cicho. Choć chciałem pomóc przywódczyni w sprawie z jej kuzynką, to zrobiłem już wszystko, co na razie byłem w stanie zrobić.
- Na pewno wróci do siebie - uśmiechnąłem się niemrawo. - Załatwmy póki co sprawę z tą pułapką. Jak już znajdziemy kogoś z takową mocą, pójdzie z górki - dodałem. April skinęła łbem, odrzucając złe myśli na bok. Spojrzałem jeszcze raz na srebrne ostrza. W mojej głowie zaświtała myśl.
- Zdaje mi się, że pewne dwie osoby nam pomogą - zacząłem - Mauer posiadała zdolność rozsadzania przedmiotów, a Shadow panował nad ogniem. Jeśli ta pułapka rozwali się na drobne kawałki, łatwo będzie to spalić. Najlepiej zrobić to nad rzeką, bądź jeziorem - wytłumaczyłem. April była tak samo niezdecydowana jak ja, ale po dłuższej naradzie uznaliśmy, iż nic lepszego nie wymyślimy. Tak więc, ja postanowiłem odnaleźć Mauer, a April Shadow'a. Spotkaliśmy się we wspólnie wyznaczonym przez nas miejscu. Nad Rzeką Północną wiał lekki wiatr. Nie chcieliśmy w żaden sposób zatruwać wody, więc nasz plan wykonaliśmy w lekkim oddaleniu od brzegu, na kamienistej ścieżce. Nasi wybrańcy zgodzili się pomóc, ze względu na dobro stada. Akcja przebiegła szybko i bezproblemowo. Pod koniec upewniliśmy się jeszcze, czy żaden z fragmentów pułapki nie wpadł na ubocze i nie stanowił zagrożenia dla innych zwierząt. Pożegnaliśmy się z Shadow i Mauer, dzięki czemu zostaliśmy sami. Nie zmieniliśmy za bardzo swojego położenia. Po prostu przysunęliśmy się bliżej tafli wody. Choć nie prowadziliśmy żadnej konwersacji, jej towarzystwo mi pasowało. Z całego stada to właśnie April obdarzałem dosyć wysokim zaufaniem. Nie miał z tym nic wspólnego fakt, iż była przywódczynią. Zawsze była wobec mnie miła i wyrozumiała. Z wielką radością przyjmowała do stada nowych członków. Byłem w stanie nazwać ją swoją przyjaciółką, choć nie wiem, jak to funkcjonuje w drugą stronę. Moje rozmyślenia pochłonęły dużo mojego czasu. Poza tym, chyba oboje potrzebowaliśmy przemyśleć sobie niektóre rzeczy. Nie musiałem być jasnowidzem, by wiedzieć, co dręczy April. Niestety, byłem w tej sprawie bezużyteczny i patrząc na stan jej kuzynki, sytuacja wymagała cudu. Spojrzałem na klacz, która ostatnio coraz częściej chodziła zamyślona. Smętnie wpatrywała się w drzewo po drugiej stronie rzeki.
- Powinnaś odpocząć. Ostatnio masz za dużo na głowie - zacząłem, kierując na nią swoje spojrzenie. Potrząsnęłam łbem i zwróciła wzrok na mnie. To było zaledwie kilka sekund, gdy nasze oczy skierowały się ku sobie. Poczułem dziwne mrowienie w podbrzuszu. Było to na tyle niezręczne, że oboje w tym samym czasie odwróciliśmy wzrok.
- Jest dobrze, zawsze mam tyle do zrobienia. W końcu jestem przywódcą - uśmiechnęła się słabo.
- Wiem, ale ty także potrzebujesz przerwy - mruknąłem. Do głowy przyszedł mi pewien pomysł - Słuchaj April... obiecasz mi, że kiedy już wszystko się ułoży, zrobimy sobie jakiś dłuższy spacer? Tak tyle we dwoje - dopiero po wypowiedzeniu tych słów, doszedłem do wniosku, jak to zabrzmiało - To znaczy, jako przyjaciele - poprawiłem się - O ile tak możemy się nazywać.
April?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz