Obudziłam się wcześnie, chwilę przed wschodem słońca i zaskoczona zauważyłam, że Vanitas również jest już na nogach.
-Czyli ruszamy? Myślę, że moja noga już jest w porządku - powiedziałam i przebiegłam wokół jaskini. Ból podczas szybszego chodzenia nadal się utrzymywał, ale był o wiele mniejszy niż wczoraj.
Ogier uśmiechnął się i kiwnął głową. Nie zwlekając, ruszyliśmy więc na patrol. Pierwszym miejscem naszej inspekcji była Lazurowa Polanka. Uważnie chodziliśmy we wszystkie krzaki i trawy, próbując dostrzec niebezpieczeństwo. Nigdzie jednak nie byłam w stanie ujrzeć dziwnej pułapki, która mnie zraniła. Może była tylko jedna? Zamyśliłam się. Z przemyśleń wyrwał mnie donośny głos Vanitasa, który mnie zawołał. Zaciekawiona udałam się w jego stronę. Gdy podeszłam bliżej, ogier kiwnął głową w stronę jednego z krzaków. Ukryta pomiędzy trawami pułapka lśniła lekko w blasku słońca, a jej ostre zęby z niecierpliwością czekały na jakąś istotę, która w nią wpadnie.
-Co z nią zrobimy? - zapytał towarzyszący mi Vanitas.
Pytanie ogiera zmusiło mnie do intensywnego myślenia. Skoro to niebezpieczne urządzenie raniło, kiedy się w nie weszło, nie mogliśmy go dotknąć, gdyż mogłoby nam wyrządzić krzywdę. Po chwili znowu usłyszałam głos ogiera:
-Mógłbym przenieść tą pułapkę za pomocą telekinezy - stwierdził.
Bingo. To był dobry plan. Tylko gdzie to zanieść, żeby już nie wyrządziło nikomu krzywdy? Kolejne pytanie zbiło mnie z tropu. Mogliśmy to przenieść, tylko jak to zniszczyć?
-Tak, zróbmy to. Tylko musimy ją zanieść gdzieś, gdzie nikogo nie skrzywdzi - powiedziałam, dzieląc się z Vanitasem moimi przemyśleniami - Masz może jakiś pomysł?
Vanitas?
Wybacz, że tak krótko, ale ostatnio wena mi nie dopisuje ;/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz