Ludzie. Tak blisko zawędrowali czy my tak daleko zaszliśmy?
Martwiło mnie, że w razie potrzeby nie mieliśmy zbyt wielu wojowników, którzy mogliby chronić stado przed nimi. Jeśli mamy wśród nas jeszcze jakiegoś zmiennokształtnego, może byłoby to dodatkowe ułatwienie. Może powinnam dyskretnie… popytać?
Laisrean, jak i ja, już nie skupiał się na przyrodzie wokół nas ani na rozmowie. Szliśmy dosyć pospiesznie, w końcu skąd mieliśmy wiedzieć, dokąd zmierzają ludzie i jak długo zajmie im droga? Co, jeśli poruszali się szybciej niż my? Oni już dawno przestali być takimi, jakich pamiętali moi przodkowie.
Ani się obejrzałam, a już byliśmy na polanie. Kiwnęłam głową do swojego towarzysza, zauważywszy przywódczynię stada. Ruszyliśmy do niej, była pochłonięta rozmową z Vanitasem. Widziałam, że ostatnio sporo czasu ze sobą spędzali.
– April, Vanitas, wybaczcie, że wam przeszkadzamy akurat w tym momencie, ale musimy porozmawiać.
Klacz spojrzała na mnie nieco zawstydzona, choć nie wiedziałam dokładnie dlaczego.
– Oczywiście, o co chodzi? Wyglądacie na zaniepokojonych.
– Spacerowaliśmy po lesie, gdy nagle do mych uszu dotarły głosy. Zaiste, ludzkie istoty musiały to być, są w drodze, lecz gdzie cel ich wędrówki się znajduje?
Pokiwałam tylko głową, potwierdzając słowa Laisreana.
– Ludzie? Tutaj? Jak daleko?
Spuściłam wzrok, zakłopotana. W czasie naszego spaceru kompletnie nie skupiałam się na tym, gdzie właściwie się znajdowaliśmy. Mój towarzysz chyba też nie był pewien, lecz wybrnął nieco wymijającą odpowiedzią.
– Uważam, iż powinniśmy mieć się na baczności, wszak nie wiadomo, dokąd zmierzają.
– Rozumiem – April pokiwała głową, po czym oznajmiła, że musi porozmawiać z resztą członków stada, by spróbować określić plan defensywy.
Spojrzałam na Laisreana i westchnęłam, bezradna. Czułam burczenie w brzuchu. Czasem naprawdę zapominałam o minimum posiłków.
– Zadanie wykonane. Raczej nie znalazłeś weny twórczej, więc na nic konkretnego się nie przydałam, ale dobrze, że odkryliśmy ludzi na terenie – uśmiechnęłam się pogodnie do ogiera. Często mnie zastanawiało, skąd brałam siłę na choćby udawanie przed samą sobą, że jest dobrze. Tym razem mój nastrój nie był jednak przerysowany.
Laisrean?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz