23 mar 2020

Od Shanti CD Phanthoma

 - Inteligentne osoby z reguły się nie nudzą - mruknęłam, lekko się uśmiechając. - Może i nie narzekam na brak frajdy w życiu, ale skrzydła byłyby ciekawym urozmaiceniem. W sumie każda rasa jest interesująca. Pegaz, jednorożec, hipokamp, sleipnir - wymieniałam w zamyśle.
 - Chciałabyś mieć 8 nóg? Albo rybi ogon, zamiast tylnych kopyt? - spytał z lekkim zaskoczeniem.
 - W sumie to tego akurat nie. - stwierdziłam po szybkiej analizie takiego życia. - Wciąż jednak podtrzymuje zdanie, że skrzydła są fascynujące - dodałam i przyjrzałam się ogierowi. Choć naprawdę często go widywałam, to głównie tylko na niebie, kiedy latał w miejscu, w którym ja zawsze chciałam być. Wzięłam głęboki wdech. Skoro zdecydowałam się go zagadać, to muszę teraz jakoś potrzymać rozmowę. Od sporego czasu trzymałam się mocno ubocza, mało z kim wymieniając chociażby spojrzenie. A teraz rzucałam się na głęboką wodę i starałam sobie znaleźć znajomych.
 - A ja wciąż nie przeczę, że są pożyteczne - odparł w końcu Phanthom.
 - Długo jesteś w stadzie ? - zapytałam. Słońce przedzierało się przez korony osłaniających nas drzew, a jego przyjemne ciepło nagrzewało moje futro.
 - Prawie od samego początku - odpowiedział, a ja pokiwałam z uznaniem łbem. - Byłem pierwszym członkiem po przywódczyni i jej doradcy - dodał spokojnie. Choć April rozpoznawałam, to za nic w świecie nie byłam w stanie przypomnieć sobie wyglądu jej zastępczyni, a tym bardziej imienia. Prawdopodobnie powinnam zacząć interesować się bardziej życiem stada. Póki co, jedyne czemu się oddawałam, to obserwacji wszelkich latających stworzeń, co prawdopodobnie było trochę niepokojące. Powinnam znaleźć sobie jakieś hobby.
 - Przeszedłbyś się ze mną na spacer? - zapytałam pewnie - Dawno nie rozmawiałam z nikim... To znaczy, po prostu jakoś przyjemnie mi się siedziało samej na uboczu. Teraz potrzebuję chyba zregenerować poziom samotności - wyjaśniłam.
 - Nie mam nic konkretnego do roboty, więc - urwał na moment - czemu nie? - mruknął.
 - Cudownie - poczułam lekką satysfakcję z powodu próby nawiązania przeze mnie jakiegokolwiek kontaktu z innymi członkami stada. Koniec wychodzenia na wiecznego odludka.
 Spacerując, mieliśmy okazję minąć parę koni ze stada. Nie ukrywam, kara pegazica od razu przykuła moją uwagę. To nie tak, że te wszystkie skrzydła wywołują we mnie zazdrość. Po prostu pobudzają moją chęć latania blisko słońca.
 - Nie uważasz, że trochę tu nudno ostatni? - odważyłam się zagadać.
 - Co masz na myśli? - spytał.
 - Żadnych wojen, problemów, nikt się nie kłóci - zaczęłam wymieniać - Oczywiście nie narzekam na to. Dobrze, że w stadzie panuje pokój, ale to jest jednak ten rodzaj rozrywki, którego mi poniekąd brakuje.
 - Brakuje ci wojen? - lekko prychnął.
 - Nieee - wzięłam głęboki wdech - Przepraszam. Jak próbuję się rozgadać, nie kontroluję tego, co mówię - westchnęłam ciężko - Ah.. moja poprzednia wypowiedź zabrzmiała naprawdę źle - dodałam. Znów zdałam sobie sprawę, iż jak zwykle mówiłam bez składu i ładu.

<Phanthom?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz