19 mar 2020

Od April CD Vanitasa

Nie będę kłamać, nagłe wyznanie Vanitasa nieco mnie zaskoczyło. Co prawda, widziałam, że od pewnego czasu ogier zachowuje się względem mnie.. trochę inaczej, lecz zbytnio się nad tym nie zastanawiałam. Nie mogę również zaprzeczyć, że towarzystwo Vanitasa bardzo mnie uspokajało i cieszyłam się na samą myśl o spotkaniu z nim. Często gdy go widziałam, towarzyszyło mi również dziwne mrowienie w podbrzuszu, więc sama zaczęłam się zastanawiać... Czy Vanitas był dla mnie tylko i wyłącznie przyjacielem? Sama już nie byłam pewna, nigdy nie byłam zbyt dobra w określaniu moich emocji. Było to dla mnie coś zupełnie nowego, musiałam więc pomyśleć, zastanowić się. Nie była to prosta sprawa, miłość to w końcu nie zabawa. W ciszy wpatrywałam się w odchodzącego ogiera. Będę musiała jeszcze później o tym z nim porozmawiać, nie mogę udawać, że nic się nie stało. Moje własne uczucia stały się dla mnie zagadką, której nie umiałam rozwiązać. Westchnęłam przeciągle i postanowiłam udać się na spacer, by trochę oczyścić moje myśli. Stawiałam powolne kroki, rozglądając się wokół i podziwiając przyrodę. Moje myśli jednak co chwilę wracały do ogiera, nie mogłam się skupić na niczym innym. Wiedziałam, że nie poradzę sobie z tym sama, postanowiłam więc udać się po radę do najbardziej zaufanej mi klaczy. Popędziłam na polanę, gdyż byłam niemal stuprocentowo pewna, że to właśnie tam ją znajdę. Nie myliłam się, moja kuzynka leżała spokojnie wśród zielonej trawy. Uśmiechnęłam się i podbiegłam do niej. Aviana odwzajemniła uśmiech, wydawała się mile zaskoczona i zadowolona moim przybyciem. Położyłam się na trawie zaraz obok niej.
-Wszystko w porządku? Wyglądasz na lekko zmartwioną - zaczęła rozmowę.
Pokiwałam lekko głową, przez chwilę nie udzielając odpowiedzi i wpatrując się w dal.
-Właściwie, przyszłam po radę - powiedziałam po chwili ciszy.
Te słowa najwyraźniej zainteresowały towarzyszącą mi klacz, lecz jej pysk przybrał poważniejszy wyraz.
-Radę? Czy stało się coś poważnego? Coś ze stadem? - wyglądała na zatroskaną.
-Nie, nie - uśmiechnęłam się, by ją uspokoić - Właściwie to chodzi o Vanitasa.
-Ah, czyli sprawy sercowe - zaśmiała się moja towarzyszka, wyglądała jakby kamień spadł jej z serca - o co dokładniej chodzi?
Dokładnie, ze szczegółami, opowiedziałam Avianie o wszystkim. Klacz słuchała mnie uważnie, od czasu do czasu się uśmiechając. Nie wchodziła mi w zdanie, tylko czekała aż skończę. Gdy skończyłam, moja kuzynka zaczęła mówić:
-Wiesz co, wydaję mi się, że ty też go lubisz, tylko trudno ci to zrozumieć. Co prawda nie jestem ekspertem w tych sprawach, lecz wiesz, uczucia, które mi opisałaś... są raczej jednoznaczne. Idź do niego, wiesz? Inaczej stracisz szansę.
Pokiwałam głową i rzuciłam klaczy szeroki uśmiech, który ona odwzajemniła. Porozmawiałyśmy chwilę jeszcze, po czym pożegnałam się z nią. Pospacerowałam jeszcze chwilę, rozmyślając, lecz rozmowa z klaczą napełniła mnie odwagą. Chyba wiedziałam już, co będzie dla mnie najlepsze. Postanowiłam znaleźć Vanitasa, i nie musiałam szukać długo - ogier znajdował się w miejscu, w którym się rozstaliśmy. Podeszłam do niego z uśmiechem. Wygląd na zmartwionego, ale odwzajemnił mój uśmiech.
-Wiesz co - zaczęłam - Przemyślałam to wszystko. Wiesz, na początku nie byłam pewna. Moje uczucia były dla mnie zagadką, ale teraz - myślę, że już wiem. Nigdy nie czułam czegoś takiego do kogokolwiek innego, ja chyba - przestałam na chwilę mówić - czuję do ciebie coś więcej niż do przyjaciela.
<Vanitas?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz