21 mar 2020

Od Aviany Do April

Dni, tygodnie i miesiące mijały w stadzie które odważnie kierowała April. Wszystko układało się całkiem... dobrze. Od incydentu z Lasem Zguby i moim okropnym zachowaniem nie było większych problemów. Obserwowałam w cieniu inne konie, ich relacje które się polepszały lub pogarszały z czasem, wzloty i upadki, kłótnie czy rozczulające zachowania wobec siebie. Uwadze też nie umknęła mi sytuacja między Vanitasem, a April. Przyznać musiałam, że cieszyłam się na ich widok szczególnie. Vanitas był idealnym kandydatem dla mojej kuzynki i czułam, że mogę mu zaufać. Po tym wszystkim co zrobił dla mnie, April i całego stada, nie było tak naprawdę innej opcji. 
Obserwując też innych widziałam jak używają stale swoich mocy, tych bardziej drobiazgowych jak rozświetlanie drogi blaskiem z oczu, czy po same zdolności mogące podpalić wszystko w zasięgu wzroku. Każdy był z nimi oswojony i... wolny... Wszyscy wydawali się tacy wolni, nikt nie rozkazywał im względem ich umiejętności, każdy sam w swoim sumieniu wiedział najlepiej do czego może się najdalej posunąć. Czułam jak zazdrość oplatuje całe moje ciało kiedy wiedziałam, że ja musiałam być kontrolowana dla własnego dobra. To z czym się urodziłam było teraz mi zabrane. To nie tak, że winiłam za to kogokolwiek oprócz samej siebie. Po prostu byłam zazdrosna i z każdym nużącym dniem pragnęłam odzyskać to co moje, nawet jeżeli wszystko miałoby zacząć się od nowa w co szczerze wątpiłam. Czułam się bardziej odpowiedzialna i zdrowa na umyśle żeby móc samej kontrolować moje moce. Nie mogli mi ich przecież odebrać na dobre.

Po wielu minutach kiedy słońce zaczynało coraz bardziej grzać, April otworzyła delikatnie powieki, rozglądając się w lekkim zdezorientowaniu. 
- Znowu przysnęłam...? - wymruczała ledwie przytomna, co wywołało u mnie cichy śmiech.
- Dobrze, że trochę pospałaś. Ostatnio masz sporo na głowie, dodatkowo sprawy sercowe... Dobrze widzieć cię taką odprężoną, taką spokojną. - powiedziałam z promiennym uśmiechem, co klacz zaraz odwzajemniła. - Skoro już się obudziłaś, przykro mi zakłócać ten spokój, ale muszę cię o coś ważnego zapytać.
Poczułam jak April lekko spięła się na te słowa, kiedy ja odwróciłam łeb w stronę drzew. Czułam, że łatwiej będzie mi to powiedzieć nie patrząc jej w oczy, wolałam skupić się na czymś innym, ale najdroższy boże, to niewiele pomogło... Planowałam zapytać się ją o to już dawno temu, analizowałam jak może zareagować i jak najlepiej będzie to wszystko rozegrać. Plan miałam ułożony już od jakiegoś czasu, ale naprawdę ciężko stałam z realizacją jego. Jednak teraz był ten moment i nic mnie już nie da rady powstrzymać, teraz albo nigdy, Avi.
- Coś się stało? Coś z twoim głosem? Stado? Źle się czujesz? - rozpoczęła swoją wyliczankę April, teraz już zupełnie pobudzona i gotowa do działania.
- Nie, spokojnie, wszystko jest w porządku... - zaczęłam odchrząkując - No więc, wiesz, że ostatnio całkiem dobrze sobie radzę, w końcu sama to przyznałaś nie raz i widzę to w twoich oczach. Ja też sama czuję się naprawdę dobrze, jest naprawdę... Jest lepiej niż było i to wszystko dzięki tobie i twojej opiece i... - westchnęłam ciężko przerywając nagle. Czułam na sobie wzrok April który zapewne domagał się natychmiastowej odpowiedzi, gotów wypalić we mnie dziurę jeżeli zaraz czegoś nie powiem. - Chcę odzyskać swoje moce. Chcę znowu móc przejmować kontrolę nad innymi istotami. Proszę, zaufaj mi. Jestem gotowa i jestem tego pewna. 
Spojrzałam się jej prosto w oczy, gotowa na jej sprzeciw, ale jednak chciałam spróbować, chciałam uwierzyć, że jednak się zgodzi. Każda sekunda jej milczenia trwała w wieczność kiedy tylko wpatrywała się we mnie pustym wzrokiem. Błagam, April, odezwij się...

< April >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz