14 paź 2019

Od Meriel CD Mauer

Wykrzywiłam pysk w niezadowoleniu i wbiłam wzrok w ziemię, nie mając już zupełnie ochoty na dalszą rozmowę z klaczami. Wiedziałam, że bez zgody Meary nie uda mi się zawędrować do Lasu Zguby i odnaleźć tego czego szukam, nie póki dzielimy jedno ciało. Ale wiedziałam też, że Meara pragnie tego samego co ja i miałam zamiar wykorzystać to w jakiś sposób, nie chcę i nie poddam się jeszcze tak łatwo.
- Powiedz mi... Dlaczego chciałabyś tam iść? - zapytała w końcu Mauer, przyglądając mi się z zaciekawieniem. Nie chciałam jej udzielić na to odpowiedzi. To było głupie pytanie, a powód wręcz oczywisty. Z niechęcią i lekką kpiną w głosie wyrzuciłam krótkie "Pomyśl trochę. To nie tak trudne."
Dopiero gdy wypowiedziałam tych kilka krótkich wyrazów dotarło do mnie jak wrednie to zabrzmiało, ale jakoś nieszczególnie męczyło mnie przez to sumienie. Meara natomiast już gromiła mnie wzrokiem, w myślach zapewne rozrywając mnie na strzępki.
- Przepraszam cię, Mauer. Nie miej jej tego za złe. - skomentowała szybko ma jakże droga siostra, kierując pokorne spojrzenie w stronę swojej rozmówczyni. Ta skinęła tylko głową. Może nie dała po sobie nic poznać, ale czułam, że wewnątrz musiało ją to urazić chociaż minimalnie. A może jednak nie? Może zupełnie nawet nie przejmowała się jakąkolwiek opinią innych na jej temat? Nie wiem i nie mam w planach się w to zagłębiać. Pewne jest to, że odmówiła mojej propozycji, a ja na nie miałam zamiaru za bardzo się z nią spoufalać. 
- Tooo... Chyba będziemy już iść, niech każda sobie w spokoju, ten, um. Zapomnijmy o tym najlepiej. Może, może na pewno spotkamy się później. Na trochę dłużej, tak mi się wydaje. Tylko, zapomnijmy... Tak, zapomnijmy. Do jutra, Mauer, albo do później, tak czy siak, cześć! - ledwie wydukała Meara, gubiąc się samej we własnych słowach. Z ust Mauer padło krótkie "Do później." po czym rozeszłyśmy się, klacz w swoją stronę, a ja wraz z siostrą w naszą.
Czekałam tylko aż znajdziemy się w odpowiedniej odległości aby wysłuchać marudzenia jak to bardzo wszystko zepsułam i jak bardzo nie doceniam danej nam szansy.
Po kilku minutach drogi zatrzymałyśmy się na skraju polanki, a moją uwagę przykuł tępy wzrok Meary który kierowała w trawę.
- Wiem dlaczego chcesz to zrobić, ale... Nie boisz się, że możemy zastać tam coś co tylko pogorszy już i tak beznadziejną sytuację? Nie bez powodu jest tam bezwzględny zakaz wstępu. Myślałaś ile koni przed nami ze stada musiało tam zawędrować i wrócić z traumą albo w ogóle nie wrócić? Ile ofiar, ile zgonów liczy sobie ten Las? To nie są żarty Meriel, ja... Chcę wierzyć w to, że wszystko będzie dobrze, ale jeśli nie? Jeśli coś pójdzie nie tak? Mimo wszystko kocham cię i... boje się. Naprawdę się boję, Meriel. 
Zupełnie zdębiałam. Z szeroko otwartymi oczami wgapiałam się w klacz który była bliska łez. Nie tego się spodziewałam. Nie to miało się wydarzyć.
Delikatnie przytuliłam się do niej łbem, a ona odwzajemniła gest. Cicho tylko westchnęłam, zbierając się do wypowiedzenia kilku słów które wspomogłyby w przekonaniu jej do wejścia na teren Lasu, jednak uprzedziła mnie i kontynuowała wcześniejszą wypowiedź.
- Ale jeśli... Jeśli to jest co czego naprawdę pragniesz i to cię uszczęśliwi no i obiecasz mi, że nic ci się nie stanie to... Możemy tam pójść... Ale tylko raz i na chwilę, jeżeli nic nie znajdziemy albo będzie się źle dziać od razu wracamy. 
To było... szybkie. Szybkie i dziwnie proste. Zgodziła się tak bez większego przekonywania, jeszcze chwilę temu uparcie starając się o to aby nawet nie zbliżać się do zakazanych terenów. Pozostało tylko zaplanować wszystko i sięgnąć po to czego obie najbardziej pragniemy.

Jeszcze przez spory czas rozmawiałyśmy na przeróżne tematy, bardziej lub mniej związane ze stadem i wydarzeniami z mijającego powoli dnia. Gdy nadszedł wieczór znalazłyśmy przyjemne miejsce i ze spokojem zasnęłyśmy, niedaleko reszty stada. 

~ ○ ~

Od jakiegoś czasu przemierzałyśmy przeróżne tereny stada w poszukiwaniu Mauer. Wczorajsza próba oprowadzenia nas dokładnie po nim nie poszła do końca po naszej myśli, a teraz nikt nie wiedział nawet gdzie klacz może obecnie przesiadywać, a my nie wiedziałyśmy gdzie się znajdujemy. W końcu naszym oczom ukazała się przywódczyni stada która prowadziła spokojną rozmowę z karą klaczą tuż przy brzegu jeziora. Meara delikatnie wcisnęła się w ich dialog, pytając o poszukiwaną przez nas klacz. April oznajmiła nam z szerokim uśmiechem, że właśnie niedawno tutaj była i zmierzała w stronę Lazurowej Polanki. Po wskazaniu drogi podziękowała jej i ruszyłyśmy zgodnie we wskazane miejsce z nadzieją, że nareszcie uda nam się osiągnąć cel.
Na miejscu ku naszej uciesze odpoczywała wyraźnie zamyślona klacz, zupełnie nie zauważając naszej obecności. Podeszłyśmy do niej powoli nie chcąc wystraszyć jej nagłym zjawieniem się znikąd. 
- Cześć, Mauer... - zaczęła Meara z delikatnym uśmiechem. Jednorożec spojrzał na nas witając się przyjaźnie. - Przemyślałam sobie wszystko i... Wraz z Meriel planujemy udać się do Lasu Zguby. Możliwe, że jutro, tego jeszcze nie ustaliłyśmy. Jednak widziałam jak wczoraj zaświeciły ci się oczy na ten pomysł dlatego chciałam upewnić się co do twojej decyzji. Przemyśl sobie wszystko na spokojnie, jeżeli zdecydujesz się z nami pójść to przyjdź o świcie tam gdzie wczoraj się pożegnałyśmy. Poczekamy chwilę, a jeżeli się nie zjawisz wyruszymy bez ciebie. Póki co będziemy się zbierać, mamy kilka planów na dzisiaj, a domyślam się, że chciałabyś dobrze wszystko przemyśleć w spokoju dlatego też nie będziemy ci więcej przeszkadzać. Do później.
Meara posłała szeroki uśmiech  w stronę klaczy i zaraz oddaliłyśmy się w stronę głównej polany stada. Prawdę powiedziawszy nie zrobi mi większej różnicy to czy pójdzie z nami czy też nie. Wszystko zależy od niej, byleby nie przeszkadzała mi w poszukiwaniu rozwiązań które jestem przekonana znaleźć w zakazanym miejscu.

< Mauer? > 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz