19 paź 2019

Od April CD Vanitasa

Niespodziewana propozycja ogiera wywołała wielki uśmiech na moim pysku oraz przyjemne uczucie ciepła w brzuchu. Gdy to wszystko się dobrze skończy (jeżeli w ogóle się dobrze skończy, pomyślałam) z chęcią wybiorę się na spokojny, długi spacer. Ostatnio myśli o kiepskim stanie Aviany nękały mnie dzień i noc i spędzały mi sen z powiek, więc obietnica spaceru brzmiała niezwykle kusząco.
-Tak, oczywiście. Chcę żebyś wiedział, że jesteś dla mnie naprawdę wielkim oparciem w trudnych chwilach i niesamowicie cenię sobie twoje towarzystwo. Myślę, że spokojny oraz długi spacer po wszystkich tych przykrych wydarzeniach zrobi dobrze nam obu - powiedziałam, nadal się uśmiechając.
Ogier odwzajemnił mój gest i skinął lekko głową. Przez chwilę staliśmy w ciszy, gdyż żadne z nas nie wiedziało co ma powiedzieć. Zaczęłam wpatrywać się w trawę i nerwowo grzebać kopytem w ziemi. Po paru niezręcznych minutach postanowiłam w końcu przerwać ciszę:
-Wiesz, chyba zobaczę co u Aviany, jeżeli to nie problem. Może coś się u niej poprawiło... - westchnęłam przeciągle.
Vanitas wpatrywał się we mnie zmartwionym spojrzeniem, ale skinął lekko głową.
-Oczywiście, rozumiem. I jeszcze jedno... Dbaj o siebie, dobrze? Wiem, że sytuacja jest trudna, ale nie przemęczaj się tym aż tak. Jesteś przywódcą, ale też potrzebujesz odpoczynku - powiedział.
Słowa Vanitasa spowodowały uśmiech na moim pysku i sprawiły, że moje samopoczucie lekko się poprawiło. Myśl o tym, że ktoś się o mnie szczerze martwi w obecnej sytuacji niesamowicie podnosiła mnie na duchu i byłam wdzięczna ogierowi za tyle ciepłych słów. Pożegnaliśmy się ostatni raz i odeszłam, kierując się w stronę jaskini, w której znajdowała się Aviana. W trakcie spaceru do mojej głowy zaczęły napływać różne myśli, głównie te związane z Vanitasem. Uśmiech, który wywoływał na moim pysku swoimi słowami oraz uczucie motylków w brzuchu za każdym razem, kiedy go widziałam sprawiały, że zaczęłam zastanawiać się nad tym, czy aby na pewno traktowałam go tylko jak przyjaciela. On był na prawdę wspaniały, ceniłam go za jego pomoc w stadzie oraz ciepłe słowa, którymi mnie obdarzał. Czułam, że mam w nim oparcie i że mogę mu zaufać. Jednak w obecnej sytuacji moje myśli i uczucia były jak jeden wielki chaos, więc może, gdy to wszystko się skończy... Byłam tak zamyślona, że nawet nie zorientowałam się, gdy już byłam na miejscu. Niepewnie weszłam do jaskini i skierowałam się do miejsca na samym końcu, gdzie leżała Aviana.
-Hej, jak się czuj-
Przerwałam w połowie zdania, gdy ujrzałam moją kuzynkę spokojnie śpiącą. Uśmiechnęłam się sama do siebie na ten widok. Śpiąca klacz wyglądała niesamowicie łagodnie i niemal zapomniałam o tym, co się stało. Nie widziałam obłędu w jej oczach, wyglądała zupełnie jak stara Aviana, ta Aviana, którą tak bardzo kocham. Mój uśmiech zamienił się w lekki grymas, gdy przypomniałam sobie o przeszłości. Mimo wszystko, nadal w głębi swojego serca miałam nadzieję na poprawę. Ostatni raz spojrzałam na klacz i wyszłam cicho z jaskini, tak, by jej nie zbudzić. Skierowałam się na polanę, gdzie jeszcze trochę rozmyślałam, wpatrując się w niebo i co jest bardzo zaskakujące, pierwszy raz od paru dni, poczułam jak ogarnia mnie sen.
<Vanitas?>
Wybacz mi, że musiałaś tak długo czekać na odpis >.<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz