Zacząłem poświęcać April więcej czasu, by pokazać, jak bardzo przykro mi z powodu mojego braku kompetencji. Jednocześnie starałem się nie narzucać jej nazbyt swojej obecności. Starałem się nie porzucać swoich codziennych zajęć, jednak nazbierałem tyle przydatnych ziół, iż mój specjalny skład był wypełniony po brzegi, a ja i tak z nich nie korzystałem. Frustrowało mnie to, iż nie byłem w stanie ruszyć ze sprawą Aviany. Czasami nie potrafiłem się skupić na innych czynnościach.
Dosyć często widywałem się z dowódczynią stada, co najwyraźniej nie umknęło reszcie członków. Wydawało mi się, iż coraz częściej zwracają uwagę na naszą dwójkę, przebywającą we wspólnym otoczeniu. Bycie w centrum uwagi nigdy mnie nie ekscytowało, toteż za każdym razem, starałem się znikać z pola widzenia. Po pewnym czasie chyba każdy przyzwyczaił się do tego, a ja ponownie podjąłem się wszelkich prób wyleczenia kuzynki April. Przez długi czas próbowałem doszukać się nowych właściwości we znanych mi roślinach medycznych. Nic jednak nie było w stanie sprostować panującemu chaosu. Pierwszy raz od dawna poczułem się czymś tak bardzo przytłoczony. April nieustannie powtarzała, iż docenia każdą chęć mojej pomocy i wszystko, co robię dla dobra jej kuzynki. Mimo to, jej słowa wciąż mnie nie uspokajały. Miałem krótki okres, w którym pragnienie rozwiązania całej tej paranoicznej sytuacji stało się moją obsesją. Nie ukryło się to zbyt długo przed dowódczynią, która z łatwością mnie uspokoiła, przez co na powrót zacząłem kontrolować własne życie. Każdego dnia, byłem pewien, iż jestem o krok bliżej od poznania wyniku sytuacji, a i tak, wciąż tkwiłem w punkcie startowym.
A teraz kolejny raz staliśmy razem nad brzegiem jeziora. Ja i April. Nawet w te chłodniejsze pory roku, było to przyjemne do odwiedzin miejsce. Dobre też było to, iż mogłem spędzać czas ze swoją przyjaciółką. Choć nie wiedziałem, czy z biegiem czasu nasze relacje się nie wzmacniały. Zawsze czułem się lepiej, gdy to właśnie mi się żaliła. Szanowałem to, iż czasami nie była w stanie spotkać się ze mną, ze względu na swoje obowiązki i kuzynkę. Widywaliśmy się codziennie, a to już było czymś cudownym.
Po długiej chwili moich osobistych namyśleń, odnośnie poprzednich miesięcy, odezwałem się.
- Nie przeszkadzam ci? - zagadnąłem w stronę klaczy - To znaczy... Nie odczuwasz w swoim życiu zbyt nadmiernie mojej obecności? Myślałem nad tym, ile czasu ostatnio ze sobą spędzamy pomimo tego, iż ciążą nad tobą obowiązki przywódczyni oraz zmartwienia związane z Avianą - wyrzuciłem z siebie, prawie że na jednym oddechu. Lekko drgnęła, na dźwięk mojego głosu. Była tak wpatrzona w taflę wody, co sugerowała, że sama ledwo co wybudziła się z zamyśleń.
- Rozmawialiśmy już chyba na ten temat - mruknęła z lekkim uśmiechem, obracając łeb w moją stronę. - Jesteś moim przyjacielem i wiem, że zawszę mogę na ciebie liczyć - dodała.
- Schlebia mi to niezmiernie - odparłem szczerze - Nie jestem jednak w stanie zrozumieć tego, co między nami jest. Czuję wobec ciebie ogrom zaufania, jakim jeszcze nie darzyłem nikogo spoza rodziny. Doceniam to, jak często spotykasz się ze mną, pomimo własnych obowiązków. Wydaję mi się, że darzę cię czymś znacznie większym, niż tym, co jest między zwykłymi przyjaciółmi. Nie jestem w stanie bezpośrednio określić, co to jest. Chcę, żebyś wiedziała, iż zawsze możesz na mnie liczyć. Nie powiem ci, że cię lubię. To o wiele za mało powiedziane - wyrzuciłem w skrócie wszystko, co ciążyło mi ostatnio na sercu. Klacz w międzyczasie wbiła we mnie mocniejsze spojrzenie, pełne zaskoczenia. Uśmiechnąłem się niemrawo i skinąłem jej głową, po czym odwróciłem się i spokojnym tempem zacząłem odchodzić. Będąc kawałek dalej, obróciłem się i spojrzałem na nią. April wciąż stała w miejscu, a jej wzrok był utkwiony w moją stronę. Może nie powinienem jej tego mówić? Dorzucam kolejną cegiełkę do powstającego muru jej zmartwień. Nie mogłem jednak zbyt długo tego kryć. Jest mądra, więc pewnie już dawno zauważyła zmianę w moim zachowaniu względem jej, tylko najprawdopodobniej nie wiedziała, jak na to zareagować. Równie dobrze, mogła w ogóle nie chcieć tego widzieć. Pogrążony rozmyśleniami, wróciłem do centrum stada i jakby nigdy nic, położyłem się pod jednym z pobocznych drzew i obserwowałem otoczenie.
April?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz