15 lut 2020

Od Meary CD Mauer

Pomimo ogromnego zmęczenia które odczuwałam, na sam widok ścieżki poczułam jakby na moment dodano mi skrzydeł. Wszystkie zgodnie przyśpieszyłyśmy w stronę wyjścia, a gdy już znalazłyśmy się w bezpieczniejszym miejscu opadłam na ziemię wraz z Mauer. Meriel jedynie odeszła kilka kroków dalej i stanęła tuż obok drzewa, wlepiając swój wzrok we własne kopyta.
Nie dzielimy już ciał, nie jesteśmy już połączone, już nie jesteśmy dla siebie samych przeszkodami...
To wydawało się tak nierealne, że pomimo patrzenia na własny tułów i ten siostry, wciąż miałam wrażenie, że to nie jest na prawdę. Nie mogło być, w końcu... dlaczego las miałby nam w jakikolwiek sposób pomóc na koniec...?
Obejrzałam się jeszcze za siebie, a widok mrocznego lasu sprawił, że po mym ciele przeszły nieprzyjemne ciarki. Wciąż czułam tą nieprzyjemną aurę, zmęczone czy nie, powinnyśmy były jak najszybciej oddalić się jeszcze bardziej od tego miejsca.
Mroczne obrazy które wciąż przewijały mi się przed oczami sprawiały, że do oczu nalatywały mi łzy, kiedy przez najmocniej jak mogłam zaciśnięte zęby starałam się wstrzymać od płaczu. Gdy z lekka się uspokoiłam otworzyłam pysk by odezwać się do towarzyszek, jednak nie wydostało się stamtąd nic więcej oprócz piskliwego dźwięku którzy brzmiał jakby ktoś skrzywdził małego chomika.
- M...Mauer... Zabierajmy się stąd... - mruknęłam w końcu ledwo, na co klacz tuż obok skinęła tylko łbem i choć dość opornie to podniosłyśmy się z ziemi i podeszłyśmy do Meriel, która w milczeniu ruszyła za nami. W tym momencie nie liczyło się nawet dokąd idziemy, byle daleko stąd, byle w bezpieczne miejsce, byle tylko odpocząć. Nie miałam nawet pojęcia jak dużo czasu spędziłyśmy w tym piekle, nie wiem nawet czy chciałam do końca wiedzieć. Byłam cholernie zmęczona, głodna i przerażona.
Po dłuższym czasie przy naszym dość niezgrabnym poruszaniu się dotarłyśmy w końcu na rzadziej uczęszczaną polankę należącą do stada, która była na tyle daleko od lasu, że mogłyśmy w spokoju odetchnąć. Położyłyśmy się w zacisznym kącie, zupełnie nie zważając na porę dnia. Nic nie miało większego znaczenia przy naszym obecnym zmęczeniu.

~ • ~

Gdy po naprawdę długim czasie zaczęłam otwierać oczy spostrzegłam się, że Meriel wciąż spała. Spała tuż obok mnie, wciąż we własnym ciele, a ja wciąż nie rozumiałam co się tak właściwie wydarzyło. Mauer natomiast kawałek dalej od miejsca gdzie kładła się spać leżała w ciszy, podczas gdy jej oczy skierowane były w niebo. Doczłapałam się do niej po cichu i położyłam tuż obok, mając cichą nadzieję, że nie przeszkadzam jej szczególnie w tym momencie.
- Skoro już się wyspałyśmy musimy w końcu ustalić plan działania. Sama widzisz co stało się ze mną i Meriel... Jak inni to zobaczą zaraz coś zaczną węszyć, nie możemy dopuścić żeby ktoś poznał prawdę... Przyznam, że...Przyznam, że nie wiem co robić... Boję się, że April może nie potraktować nas ulgowo... Boje się o Meriel... Nie wiem co tam widziała, ale widzę jak bardzo jest przerażona. Gdy wychodziłyśmy z lasu wciąż wpatrywała się dziko to we mnie, to w ciebie... Ten las był przerażający, ale ja... Założę się, że nie widziałam tak okropnych rzeczy jakie widziała Meriel...  - urwałam nagle, bardziej przypatrując się klaczy obok - Mauer, skoro już zaczęłam ten temat... Co ty  tak właściwie widziałaś? I jak się czujesz...? - nie byłam pewna czy powinnam zadawać jej w tym momencie tyle pytań, jednak troska przemawiała teraz gorliwie przeze mnie. Gdy leżałyśmy tak pod ciemnym jeszcze niebem, mimo długiego i solidnego odpoczynku wciąż nie potrafiłam w pełni się zrelaksować. Wszystko poszło jakby za lekko, nieprzyjemna aura wciąż nas otaczało... Zupełnie tak, jakoby jeszcze nie opuściłyśmy lasu i wciąż byśmy w nim tkwiły zupełnie nieświadome, tracąc czujność i stając się łatwiejszymi ofiarami, a to wszystko było tylko iluzją...

< Mauer? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz